Przyjeżdżamy tu co roku, aby we wspólnocie być z Nim - refleksja z Góry Świętej Anny


Wiedziałam, że wreszcie nadejdzie ten dzień, gdy usiądziemy z laptopem, telefonami, kartką i długopisem, aby zaplanować coroczny wyjazd do Polski, w który wpisane są kilkudniowe rekolekcje na Górze Świętej Anny – czas podsumowania kolejnego roku formacyjnego. Czas spotkania z osobami formującymi się w Ewangelizacji Bez Granic – projekcie Szkoły Nowej Ewangelizacji z Gliwic. Tym razem na zjeździe mieliśmy zjawić się w zupełnie nowej roli. Dotychczas, 3 lata z rzędu, spotykaliśmy się z naszą kilkuosobową grupką formacyjną, w tym z liderką, która dzielnie i cierpliwie prowadziła nas w formacji stworzonej przez ks. Artura Sepioło.

Nasza grupka formacyjna 2021-2024 z Tadeuszem i Łukaszem koordynującymi projekt

Swoją drogą Szkole Nowej Ewangelizacji jestem niesamowicie wdzięczna za kapłanów wyznaczonych do stałej opieki nad nami – ks. Artura (twórcę codziennej kilkuletniej formacji w formie zeszytów formacyjnych opartych na Słowie Bożym i rozważaniach, opiekuna corocznych zjazdów na Górze Św. Anny) oraz ks. Jarka (niezwykle ciepłego kapłana, opiekuna kolejnych kursów i zjazdu na Górze Św. Anny, któremu nie straszna podróż do Holandii, Stanów Zjednoczonych czy Hiszpanii… aby w tym miejscu służyć Polakom mierzącym się z wyzwaniami w swoich miejscach zamieszkania). Obecność kapłana, który służy sakramentami podczas rekolekcji jest KLUCZOWA. Ich otwartość na rozmowy i duchowe kierownictwo jest cenniejsza niż złoto. Stała opieka duszpasterza nad projektem Ewangelizacji Bez Granic i Szkoły Nowej Ewangelizacji w Gliwicach to jeden z czynników, który dał mi fundament zaufania w ten projekt i zachęcił do przystąpienia do formacji. Ich przykład nieustannego doskonalenia się, aby jeszcze lepiej służyć ludziom jest wzorem do naśladowania.

Wracając do zjazdu – tym razem byliśmy z Mężem po pierwszym roku prowadzenia naszej małej grupki. Gdy rok temu po przejściu całej formacji, dzięki łasce Bożej, odebraliśmy dyplomy zatwierdzone przez biskupa, mogliśmy podjąć decyzję o dalszej drodze. 

Zjazd 2024  - odebranie dyplomów ukończenia 3-letniej formacji w EBG, z liderem

2025, nasza grupka formacyjna, pierwsze spotkanie na żywo 

Zdecydowaliśmy się zostać animatorami nowej grupki i tak przez miniony rok co tydzień spotykaliśmy się w naszej małej grupce – my, z Holandii, i trójka naszych Rodaków, z Anglii. Dzielnie brnęliśmy przez codzienną formację i co tydzień dzieliliśmy się jej owocami. Na Górze Św. Anny spotkaliśmy się pierwszy raz na żywo – tym razem bez kamerki, a w realu! To były cztery cenne dni budowania relacji podczas których mogliśmy dzielić się swoim świadectwem życia z Panem Bogiem. Wzlotów i upadków. Słabości i radości. Łez i śmiechu.

Jadąc na zjazd wiedziałam, że tym razem będzie inaczej – rok temu ogłoszono nabór do nowej formacji, więc mieliśmy spotkać wiele całkiem nowych twarzy.


W tym miejscu podzielę się moją ogromną radością i świadectwem działania Ducha Świętego.

Któregoś razu podczas rozmowy z przyjaciółką, która również żyje za granicą naszego kraju, zaczęłam dzielić się moim doświadczeniem formacji w EBG (skrót: Ewangelizacja Bez Granic). Moja przyjaciółka jest jedną z najbardziej empatycznych (jeśli nie najbardziej empatyczną) osób, jakie znam. Mogę jej powiedzieć wszystko i zawsze bierze wszystkie moje przeżycia na poważnie. Nieważne, czy opowiadam jej, że dręczy mnie jakieś nieporozumienie, problemy ze zdrowiem, mam irracjonalne lęki czy martwię się o moje koty. Zawsze cierpliwie mnie słucha i nigdy nie dała mi do zrozumienia, że cokolwiek, o czym mówię jest nieważne, naiwne, czy po prostu głupie, albo przejmuję się za bardzo. Tym razem również mnie wysłuchała, szczerze ciesząc się moją radością z doświadczenia formacji, jednak przyznając na końcu, że to coś zupełnie nie dla niej. Hah, to był dopiero początek. Niedługo potem postanowiła zapisać się do formacji EBG, a dziś pierwszy rok formacyjny w małej grupce za nią. Wiele razy słyszałam już od niej, że to wielkie błogosławieństwo. Moje słowa były tylko malutkim ziarenkiem rzuconym w odpowiednim czasie, Pan Bóg zadziałał indywidualnie w jej życiu zapraszając ją do tego projektu.

Mi też kiedyś ktoś powiedział o EBG pytając: „A może jest to coś dla was?”. Mój Mąż wcale nie miał zamiaru się zapisywać. A jednak 4 lata później jesteśmy tu gdzie jesteśmy, za nami niezliczona ilość spotkań i stron przepracowanych w naszych dziennikach.

Choć nie spotkałam się na Górze Św. Anny z moją przyjaciółką - miała dużo ważniejsze sprawy 😉 hihi – po prostu za chwilę powita na świecie swoją malutką córeczkę - to spotkałam wielu wspaniałych ludzi z całego świata. Oni wszyscy spragnieni są poczucia wspólnoty i formacji w jednym duchu – pod opieką Kościoła katolickiego, z nadzieją na ożywienie miejsc, w których żyją, a które w tym momencie w wielu przypadkach są pewnego rodzaju pustynią. Wiele osób nawraca się już po wyjeździe z Polski, wiele jedzie za granicę tylko na chwilę (tak jak my 😉). Każdy z nas ma swoje doświadczenie w kraju, w którym mieszka i choć często prognozy mogą nie wydawać się bajeczne – to nie tracimy nadziei. Przecież nasz Pan Jezus Chrystus powiedział do swoich apostołów:

«Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! Mk 16, 15

To się dzieje. Każdy z nas jest powołany do tego, żeby mówić o doświadczeniu Boga żywego.

Bo my nie możemy nie mówić tego, cośmy widzieli i słyszeli. Dz 4, 20

Szkoła Nowej Ewangelizacji powstała głównie jako odpowiedź na wezwanie Jana Pawła II do Nowej Ewangelizacji, wyrażone m.in. w encyklice Redemptoris Missio oraz adhortacji apostolskiej Christifideles Laici. W 1983 roku w przemówieniu na Haiti Jan Paweł II stwierdził, że Nowa Ewangalizacja powinna być "nowa w zapale, metodzie i środkach wyrazu".

I tak według św. Jana Pawła II nowa ewangelizacja nie polega na głoszeniu „nowej ewangelii”, której źródłem bylibyśmy my sami, nasza kultura, nasze rozumienie potrzeb człowieka. Według Ojca Świętego nowa ewangelizacja to głoszenie Ewangelii która musi być prowadzona „z nową gorliwością, nowymi metodami i z zastosowaniem nowych środków wyrazu” (VS 106).

Pojęcie "nowa ewangelizacja" od początku oznacza zaangażowanie i posługę wszystkich ochrzczonych w społeczeństwie i w świecie poprzez zdecydowane dawanie świadectwa o zbawczym dziele Chrystusa. Głoszenie wiary i jej szerzenie nie są jedynie przywilejem specjalistów czy duchownych, ale są obowiązkiem wszystkich członków Kościoła.

Jan Paweł II powiedział: "Od krzyża w Nowej Hucie zaczęła się nowa ewangelizacja: ewangelizacja drugiego millenium ... Ewangelizacja nowego tysiąclecia musi nawiązać do nauki Soboru Watykańskiego II. Musi być, jak uczy tenże Sobór - dziełem wspólnym biskupów, kapłanów, zakonów i świeckich: dziełem rodziców i młodzieży" (homilia 9 czerwca 1979 r. w Mogile).

Projekt Ewangelizacji Bez Granic, nasze cotygodniowe spotkania przed kamerką, coroczne zjazdy i kursy, tak powszechne w Polsce, które odbywają się również kilka razy w roku w różnych częściach Europy… to wszystko jest wpisane w słowa „z nową gorliwością, nowymi metodami i z zastosowaniem nowych środków wyrazu”, o których mówił św. Jan Paweł II.

Pamiątka po wizycie św. Jana Pawła II na Górze Świętej Anny w 1983 r.

O świeckim apostolstwie pisała także moja ukochana bł. Natalia Tułasiewicz, której szczególnie poświęciłam ten rok:

„Doceniam wartość życia klasztornego, bo dla powołanych doń dusz jest niczym niezastąpioną szkołą charakteru i świętości. Ale twierdzę, że czasy dzisiejsze i te, ku którym idziemy, otwierają nową epokę działania dla ludzi świeckich, dla świeckiego apostolstwa” Kraków, 18 sierpnia 1941 r.

„[…] przekonuję się, jak palącą kwestią jest, aby wyjść z ukrycia własnej kapliczki właśnie ku światu, aby wypełnić tę przepaść, jaka dzieli świętego w klasztorze od człowieka świeckiego. Powiedziałabym po prostu: wyjdźmy ze świętością w duszy na ulice!” 29 lutego 1944 r.

Jak widać, bł. Natalia Tułasiewicz wyprzedziła swoje czasy – nie tylko pisząc prorocze słowa o „Polaku na stolicy Piotrowej”, ale również o apostolstwie i WYJŚCIU.

Co więc nas spotkało podczas kolejnego zjazdu na Górze Św. Anny?

Ponieważ to nasz czwarty zjazd, mieliśmy już pewne doświadczenie i nawet nie próbowaliśmy szukać sobie jakichkolwiek dodatkowych pomysłów na czas tu spędzony w czasie rekolekcji. Wiedzieliśmy już, że jest to czas bardzo aktywny, wypełniony nie tylko codzienną Mszą Świętą, adoracją, kolejnymi konferencjami, czy dynamikami, które są częścią kursów, ale też budowania relacji. Zamiast podróżowania po okolicy w przerwach - w tak zwanym międzyczasie - rozmawialiśmy, rozmawialiśmy, rozmawialiśmy. Trochę też spaliśmy. I jeszcze jedliśmy. I karmiliśmy się.


Poznałam tu wiele nowych osób, ale z wielką radością spotkałam też znane już twarze. Wraz z osobami, które od dłuższego czasu należą do Szkoły Nowej Ewangelizacji i posługują w niej, należeliśmy do ekipy kursowej, co oznacza, że braliśmy udział w przygotowaniu opracowanych treści kursowych, głoszeniu konferencji, czy dzieleniu się swoim świadectwem. Co roku spotykamy się, by przeżyć inny rodzaj rekolekcji. A są to kursy wpisane w formację Szkoły Nowej Ewangelizacji. Pierwszym podstawowym kursem jest Nowe Życie. To kurs, który odbyliśmy jeszcze mieszkając w Polsce, tuż przed naszym wyjazdem do Holandii. Kolejnym etapem jest kurs Emaus. Ten kurs również mamy za sobą. Warunkiem odbycia kursu Emaus jest uczestnictwo w kursie Nowe Życie.

W tym roku na Górze Świętej Anny spotkaliśmy się, aby przeżyć kurs Emaus. Dlatego też wszyscy uczestnicy powinni być już po podstawowym kursie Nowe Życie, któremu teraz poświęcę chwilę – bo to piękny kurs, który warto przeżyć…

…abyśmy i my wkroczyli w nowe życie! Rz 6,4

Kiedy dołączaliśmy do formacji w SNE nie mogliśmy przypuszczać, że przyjdzie taki dzień, gdy lider projektu Ewangelizacji Bez Granic, powie nam: "Jedziemy z ekipą do was, do Holandii, robimy kurs Nowe Życie!". Bóg ciągle nas zaskakuje!

Wiedzieliśmy oboje, że z całą mocą będziemy chcieli zachęcać każdego do uczestnictwa w tym kursie.

Nigdy nie zapomnę, i czy ktoś chce czy nie chce słuchać, opowiadam jak po powrocie z Nowego Życia (nazywanego też Kursem Filip - pochodzi od imienia Filipa z Ewangelii św. Jana, który po spotkaniu Jezusa zaprosił do Niego Natanaela, mówiąc: "Znaleźliśmy tego, o którym pisał Mojżesz w Prawie i Prorocy – Jezusa, syna Józefa z Nazaretu". Kurs ma na celu pomóc uczestnikom odkryć i zrozumieć, kim jest Jezus i zaprosić do osobistej relacji z Nim, podobnie jak Filip zaprosił Natanaela) w 2017 r. mojego (przyszłego) Męża zobaczyłam tak odmienionego, że nie wiedziałam, o co chodzi! Widać to było nie tylko w jego zachowaniu, ale i na twarzy. Dziś, gdy myślę o tym przypomina mi się fragment z Księgi Wyjścia:

Gdy Mojżesz zstępował z góry Synaj z dwiema tablicami Świadectwa w ręku, nie wiedział, że skóra na jego twarzy promieniała na skutek rozmowy z Panem. Wj 34, 29

Powiedziałam wtedy: "Ja też chcę iść na takie rekolekcje!"

Niedługo potem uczestniczyliśmy oboje w kursie Nowe Życie, a kilka lat później ponownie w Holandii, już jako część formacji EBG.

Na stronie jednej ze Szkół Nowej Ewangelizacji dowiemy się, że kurs Nowe Życie „jest jedną z odpowiedzi na wezwanie Jana Pawła II do Nowej Ewangelizacji. Zawiera żywy i prosty przekaz Dobrej Nowiny skierowany do współczesnego człowieka. Adresowany jest zarówno do osób, które chcą doświadczyć miłości Boga, jak i do tych, które nie wierzą, że jest to w ogóle możliwe. Mogą na niego jechać zarówno ci, którzy widzą bezsens, zniewolenie i grzech w swoim życiu, jak i ci, którzy tego nie dostrzegają. Na tym kursie możesz rozpocząć lub odnowić swoją więź z Bogiem poprzez osobiste spotkanie z Chrystusem Zmartwychwstałym"

«Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi powtórnie, nie może ujrzeć królestwa Bożego». J 3,3

Kurs Nowe Życie, Holandia

Wracam jednak na Górę Św. Anny 2025. Spotkaliśmy się przy ognisku, był czas na poznanie nowych twarzy i pierwszy spotkanie na żywo. Kiełbaska z ogniska to tylko miły dodatek. Wiele osób było wyczerpanych po długiej podróży (przybyło grono osób z USA, Anglii, Holandii, Belgii, Białorusi, Hiszpanii, Niemiec, Norwegii…), ale atmosfera spotkania dodaje energii. Wiem to po sobie! Następnego dnia rano, rozpoczęły się treści kursowe.

Nasz pierwszy zjazd, rok 2022

„Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał?”
Łk 24, 32

Kurs Emaus na Górze Świętej Anny - czas duchowej podróży podobnej do tej, którą odbyli uczniowie idący z Jerozolimy do Emaus. To spotkanie z żywym Słowem, Chrystusem, żyjącym na kartach Pisma Świętego w łamanym chlebie i w bliskości.

To historia dwóch uczniów idących do Emaus - pełnych smutku, rozczarowania, niezrozumienia i rozgoryczenia. Myśleli, że wszystko się skończyło – nie wiedzieli, że to dopiero początek! Sam Jezus zbliżył się do nich – choć Go nie rozpoznają – i zaczął wyjaśniać im Pisma. Ich serca zaczęły pałać, choć oczy pozostają jeszcze zamknięte.

Podczas kursu wielokrotnie stawaliśmy przed pytaniami: Ile razy zdarzyło Ci się, że oczekiwałaś/eś konkretnego działania Boga, a okazało się zupełnie inaczej? Ile razy nie rozumiałaś/eś? Ile razy zdarzyło Ci się żalić do drugiego tracąc z oczu Jezusa?
W czasie kursu i ja, podobnie jak uczniowie idący do Emaus miałam rozpoznawać naszego Pana w Jego Słowie, przy łamaniu chleba...

Kurs Emaus jest dla tego, kto:
• odbył kurs Nowe Życie;
• chce zakochać się na nowo w Słowie Bożym;
• spotkał się z duchowym zagubieniem, osamotnieniem lub rozczarowaniem;
• chce bardziej świadomie karmić się Słowem Bożym w codzienności;
• pragnie, by jego serce znów pałało ogniem miłości do Słowa.

Bo nie chodzi o to, by tylko znać Pismo Święte, ale żyć nim, rozpoznając Jego obecność nawet wtedy, gdy tracimy nadzieję i za uczniami mówimy z żalem:

"A myśmy się spodziewali..."
Łk 24, 21

Jan Paweł II zachęcał do poznawania, umiłowania i słuchania Słowa Bożego. Jak mówił, taka postawa daje "przekonanie, że wiara zaczerpnięta z Pisma świętego jest żywą pamięcią człowieka wierzącego. (…) Każdy chrześcijanin winien karmić swoją wiarę Słowem Bożym i zgłębiać je z miłością, otwierając się wspaniałomyślnie na nieustanne działanie Ducha". Ojciec Święty stawiał za wzór Matkę Bożą, która swoim fiat przyjęła z wiarą Słowo. Zachęcał, abyśmy wsłuchiwali się w Ewangelię i z otwartym sercem potrafili dostrzegać w każdym codziennym wydarzeniu pełen miłości plan Boży. Co ważne - byśmy pragnęli współpracować w jego realizacji. Jan Paweł II pisał, że "mamy karmić się Słowem, aby być sługami Słowa w dziele ewangelizacji". Aby zbliżyć się do Jezusa!

I to właśnie jest sensem kursu Emaus. Dlatego tak bardzo go cenię i polecam - za każdym razem pokazuje mi coś nowego o Słowie Bożym i rozpala moje serce, by jeszcze bardziej je kochać.


Góra Świętej Anny to miejsce, o którym większość po prostu musiała słyszeć. Miejscem tym opiekują się franciszkanie, znajduje się tu Sanktuarium Św. Anny i w trakcie roku organizowanych jest tu cała masa rekolekcji.

Góra Świętej Anny pod opieką franciszkanów

W czasie rekolekcji mieszkamy, żywimy się i bierzemy udział w kursie w domu pielgrzyma. Tutaj też znajduje się kaplica, w której codziennie uczestniczyliśmy we Mszy Świętej. Cisza i spokój oraz otoczenie natury, to tylko kilka z czynników, które przyciągają w to miejsce. Będąc tutaj nie omieszkamy zawsze skorzystać z okazji do spacerów oraz do degustowania lodów w pobliskiej lodziarni. Zawsze też zachodzimy do Sanktuarium Św. Anny.




W większości jednak spędzamy czas na rekolekcjach, których treści przeplatane są Mszą Świętą, przerwami na kawę i posiłki.

Przy kawie mamy okazję lepiej się poznać, usłyszeć o swoich doświadczeniach życia za granicą. Tutaj nikogo nie zdziwi, że najbliższą polską Mszę Świętą mamy 70-100 km od domu. Dzielimy się swoim doświadczeniem wstąpienia do EBG, naszymi pasjami. Jesteśmy wspólnotą przez kilka dni mieszkającą pod jednym dachem i zebraną w jednym celu – uwielbienia Pana Boga za wielkie rzeczy, których dokonuje w naszym życiu. Poza tym oczywiście każdy przyjeżdża tu ze swoimi radościami, troskami, problemami, ciężarami, które chce oddać Bogu, aby jak najowocniej przeżyć ten czas.

To nie jest tylko czas nadziei na „podładowanie baterii”, to część naszego życia. Nie wracamy później do rzeczywistości. To jest część tej rzeczywistości. To potrzebny czas budowania i bardzo wierzę, że wszystko, co dzieje się właśnie tu i teraz to czas łaski. Każdy z nas został zaproszony w to miejsce po imieniu. Wszystko, co słyszymy, osoby, z którymi się spotkamy – nie jest dziełem przypadku. Ten czas jest zawsze dla mnie ogromnym umocnieniem i możliwością nabrania dystansu to spraw, które odbierają mi czasem radość i lekkość codzienności. Gdy otaczam się tu przez kilka dni osobami, które pokonują tysiące kilometrów aby tu dotrzeć, jeszcze mocniej wierzę, że z nimi wszystko jest możliwe.


To dla mnie doświadczenie żywego Kościoła. Gdzie wszyscy mają jedno marzenie – zbawienie swoje i innych. Każdemu przytrafiają się trudności, nikt nie ma „gorzej i lepiej”. Nikt nie jest mniej ważny. Ale też nikt nie ma złudzeń, że nadal jesteśmy tylko ludźmi. Tego doświadczam od czterech lat w EBG. Oraz tego, że mam siostry i braci w różnych zakątkach świata.

Podczas tegorocznego zjazdu wydarzyło się coś dla mnie wyjątkowego.

Dzięki zaufaniu naszego lidera, Łukasza, dokładnie w rocznicę poznania bł. Natalii Tułasiewicz, a moje imieniny, mogłam opowiedzieć o niej wśród uczestników rekolekcji z całego świata na Górze Świętej Anny, a później zaprosić ich na projekcję filmu „Błogosławiona”. Możliwość wyświetlenia tego filmu zawdzięczam Fundacji Rozwoju Miasta Poznania, która go zrealizowała.



Co ciekawe, wśród obecnych były osoby z Norwegii czy Ostrowca Świętokrzyskiego - miejsc związanych z Natalią. Po filmie był czas na ożywione dyskusje i podzielenie się wrażeniami oraz nadzieją na spotkanie w tych miejscach - na drogach z błogosławioną.

I tak sobie myślę, że gdyby nie pierwsza projekcja w Krakowie 29 marca 2025 r. pewnie nie pojawiłby się pomysł, by zaprosić do niej teraz. Łukasz, lider naszej formacji uwierzył w moją pasję i zaprosił do tej aktywności podczas naszego zjazdu. Jestem wdzięczna, że w tym gronie mogłam kolejny raz podzielić się moją pasją!

Jeśli udało Ci się dotrzeć do końca tego tekstu, to sam/a powiedz, czy oni są poważni?

Zjazd EBG 2025, Góra Świętej Anny

Jadą z krańców świata, żeby zamknąć się na kilka dni w domu rekolekcyjnym.

Biorą urlop, żeby wsiąść w auto i przejechać nawet 2500 km lub wsiąść w samolot w Stanach Zjednoczonych i ruszyć do miejscowości, choć pięknej, to bynajmniej nie pełnej turystycznych atrakcji.

Zamiast się wyspać wstają o świcie, żeby adorować Pana. W połowie lipca zamiast na plaży, spędzają cały dzień „w zamknięciu” uwielbiając Go, słuchając konferencji, przełamując w sobie starego człowieka i niekiedy pozwalając sobie na operację na otwartym sercu.

Nawet na kilka dni odkładają telefony i nie mają pojęcia, która jest godzina. Prześcigają się w przygotowaniu kawiarenki przed rozpoczęciem dnia.

Nie wiedzą nawet kiedy im się oczy zamykają, bo czasem kładą się spać nawet około 2 w nocy. I to nie wracając z potańcówki, ale z dobrych i potrzebnych rozmów. Bywa, że wylewają łzy. Bywa, że jest trudno. Zmęczeni, padnięci, ale napełnieni nadzieją i z odpowiedziami, których szukali. Zawsze jednak dostają więcej, niż to, po co przyjechali.

Czasem usłyszą „nie wiem, nie wiem teraz jak Ci pomóc”, ale wiedzą, że nie są w tym sami. Naprawdę wiedzą. Na koniec płaczą, ściskają się i obiecują spotkać się za rok. A potem rzeczywiście wracają i jest jakby rozstali się wczoraj. Mają sobie wiele do powiedzenia, mimo, że wiele z nich spotyka się co tydzień, czy co miesiąc na grupkach formacyjnych dzięki Skype’owi. Siedzą na tych grupkach po dwie-trzy godziny i dzielą się swoją codziennością z Bogiem. 

Żeby potem na Górze Świętej Anny przez te kilka dni ich twarze napełniły się nowym światłem, a ich serca jakby śpiewały (usta też śpiewają). Nabierają nowych sił. Żeby znów zasiąść do formacji, dzienników, łączenia na grupkach i życia tam, gdzie Bóg ich posłał.

Teraz mamy wakacje, ale od września ruszamy z kolejnym rokiem formacji naszych grupek. Znów będziemy się spotykać co tydzień. I znów czas minie szybciej, niż nam się będzie zdawało i spotkamy się na Górze Świetej Anny, jak Bóg da!

Jeśli chcesz przeczytać więcej o ostatnim zjeździe na Górze Świętej Anny, zapraszam Cię do artykułu, który ukazał się w Gościu Niedzielnym. To perspektywa naszego lidera, Łukasza, przekazana na gorąco, tuż po kursie:

Przeczytaj artykuł TUTAJ

Dziękuję, że udało Ci się dotrzeć do końca. Dobrze, że jesteś!

Chcę Ci powiedzieć coś ważnego.

Od samego początku istnienia tego miejsca moim pragnieniem było jedno: dzielić się z Tobą tym, jak Jezus wkroczył w moje życie i całkowicie je odmienia.

Nie zatrzymuję tego tylko dla siebie – chcę szerzyć piękno, które zbyt często pozostaje ukryte, niedostrzeżone, zapomniane.

Moim marzeniem jest docierać w miejsca, które tchną Jego obecnością, które same w sobie głoszą chwałę Bożą. Tak było na rekolekcjach na Górze Świętej Anny. Chcę tam być. I chcę zabierać Cię tam ze sobą – przez słowa, zdjęcia, wspomnienia i świadectwa.

Bo wiem już na pewno:

„Każdy bowiem dom jest przez kogoś zbudowany, a Tym, który zbudował wszystko, jest Bóg” (Hbr 3,4)

Jeśli to, co tu tworzę, porusza Cię, inspiruje, pomaga Ci zatrzymać się i głębiej spojrzeć, a może nawet coś zmienić – dołącz do mnie!

Dzięki Patronite możesz zostać moim Patronem i w realny sposób wspierać moje działania. Twój gest – mały czy duży – daje mi energię, by działać dalej. A pomysłów mam mnóstwo.

Twoje wsparcie to nie tylko pomoc. To współtworzenie.
To możliwość, by wspólnie głosić, że Bóg jest obecny – w pięknie świata, w historii życia, w relacjach i w sercu każdego z nas.

Kliknij TUTAJ, dowiedz się więcej i stań się częścią mojej drogi.

Komentarze

instagram